5.10.2014

MORSKIE OKO - NADRABIANIE ZALEGŁOŚCI

Po 2013, kiedy wreszcie dotarliśmy po raz pierwszy na Polanę Chochołowską w czasie kwitnienia krokusów i co ważniejsze, udało nam się wrócić we troje rok później, nadszedł czas na nadrabianie kolejnych tatrzańskich zaległości: Morskie Oko.
Historia nieudanych prób dotarcia razem nad Morskie Oko ciągnie się od pierwszych tygodni naszej znajomości, aż po weekend poślubny. Kilka dni temu postanowiłam przełamać tę złą passę i zobaczyć wreszcie to legendarne miejsce na własne oczy -zarządziłam jednodniową ucieczkę z miasta.
Wyruszyliśmy wcześnie rano, wiedząc, że co by się nie stało musimy dotrzeć i wrócić pieszo (Michał ma alergię na konie, a ja na fiakrów;)). Trasę pokonaliśmy w naprawdę szybkim tempie i jeszcze przed południem dotarliśmy do schroniska nad Morskim Okiem i to przed tłumami turystów korzystających z ostatnich promieni jesiennego słońca. 
Rzeczywiście jest pięknie, a spacer wcale nie jest specjalnie obciążający, nawet z 11 kilogramowym bagażem dodatkowym.

Jaś zadowolony, Tata mniej
w drodze
debiutanci

w komplecie
przetwarzanie wrażeń
W przyszłym roku wrócimy tu na pewno - tym razem spróbujemy wyruszyć na cały weekend i zanocować w schronisku nad Morskim Okiem.

Z informacji praktycznych:

  • na miejsce z Krakowa najlepiej dojechać zakopianką, w Nowym Targu odbijając na Białkę Tatrzańską, a potem na Łysą Polanę - całość zajmuje ok. 2 godzin;
  • warto wyruszyć rano - parking na Palenicy Białczańskiej zapełnia się bardzo szybko, koszt pozostawienia auta to 20 zł. za cały dzień;
  • Morskie Oko zlokalizowane jest niecałe 9 kilometrów od parkingu;
  • za wstęp do Tatrzańskiego Parku Narodowego pobierana jest opłata w wysokości 4,2 zł;
  • ubierzcie się ciepło - temperatura na miejscu jest zawsze o kilka stopni niższa niż na początku trasy (termometr w aucie pokazywał 13 stopni, na miejscu było 7);

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz