13.04.2014

KRAKOWSKIE ZOO #1

Jeśli miałabym ułożyć ranking miejsc, do którego z dużą pewnością zawitają początkujący rodzice ze swoimi dziećmi to zoo znalazło by się w czołówce. Zatem owczym pędem poszliśmy i my.


Krakowskie zoo odwiedziliśmy ostatnio jakieś 3 lata temu - pamiętam, że nieświadomi popularności miejsca trafiliśmy tam spontanicznie, w jakieś ciepłe, słoneczne, niedzielne popołudnie. Najpierw odstaliśmy pół godziny w korku przy wjeździe na absurdalnie drogi parking, potem szliśmy w zbitej masie ludzi aż do kas, a potem zapłaciliśmy 36 złotych za wstęp, żeby obejrzeć smutne zwierzęta zamknięte w małych klatkach i doszliśmy do wniosku, że na najbliższe kilka lat starczy nam wrażeń.

Pomimo nie najlepszych wrażeń z poprzedniej wizyty wszystkie złe wspomnienia odłożyłam na bok, bo cel był szczytny - mieliśmy zaprezentować Najmłodszemu bogactwo królestwa zwierząt, albo przynajmniej zaliczyć miły rodzinny spacer po lesie przy akompaniamencie dzikich głosów.
I teraz sama nie wiem, czy przez ostatnie 3 lata to miejsce aż tak się zmieniło, ale tym razem podobało mi się bardzo. Gołym okiem widać inwestycje przeprowadzone na terenie Ogrodu. Przede wszystkim imponujące pomieszczenie i wybieg dla żyraf, gdzie wdrożono rozwiązania, które widzieliśmy po raz pierwszy w zoo w Berlinie, a które zastępują archaiczne kraty, przy jednoczesnym zachowaniu bezpieczeństwa zwierząt i zwiedzających.
On, żyrafa i flamingi



jego wysokość paw

w locie

Zoo jest zorganizowane tak, że bez problemu można wszędzie wjechać wózkiem, co kilkanaście metrów stoją wygodne ławki, tam, gdzie to możliwe zamontowano przeźroczyste osłony w miejsce krat, a wśród zwiedzających przechadzają się majestatyczne pawie.
O dziwo nie przeszkadzał mi już drogi i zatłoczony parking (uznałam nawet, że to bardzo dogodne miejsce na pozostawienie auta, a kwota 15 złotych za całodzienny postój to wciąż dużo mniej niż ceny parkingów w mieście), nienajlepsza droga prowadząca do zoo (skupiłam się na urokach otaczającego Lasu Wolskiego), a cena za bilet dla całej naszej rodziny to równowartość biletu wstępu na trwające godzinę zajęcia rozwojowe dla dzieci w wieku 0-3, więc na liście "dziecięcych" aktywności wychodzi dość atrakcyjnie.

Nie byłabym jednak sobą, gdybym nie wytknęła czegoś prowadzącym ogród: pogodzona z ceną biletów chciałabym jednak dostać prawdziwy bilet wstępu, a nie kwitek z kasy fiskalnej - zoo to miejsce przede wszystkim dla najmłodszych i wyobrażam sobie jak przyjemną pamiątką byłby bilet w postacie naklejki / odznaki / karty ze zdjęciem i krótką charakterystyką któregoś z mieszkańców ogrodu.

Podsumowując, zoologiczną inicjację mamy już za sobą, wrócimy na pewno, jak tylko Młody Człowiek będzie na etapie uczenia się odgłosów zwierząt.

Kilka uwag praktycznych:
  • W dni powszednie można skorzystać z płatnego parkingu zlokalizowanego bezpośrednio przy wejściu do zoo.
  • Można również podjechać autobusem 134 spod stadionu Cracovii, przez Wolę Justowską, pod samą bramę, czas przejazdu to ok. 20 minut.
  • Odradzam próbę łączenia wyjścia do zoo z obiadem - w pobliżu wejścia znajduje się tylko kilka bud z fastfoodami i grill.
  • Dla stałych bywalców zoo przygotowało ofertę rocznego karnetu.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz