18.04.2015

W CZYM NOSIĆ DZIECKO TU I TAM?

Każdy rodzić dość szybko się przekona, że żaden, nawet idealny wózek nie zastąpi ramion i bliskości mamy czy taty. Równie szybko większość z nas orientuje się, że słodki ciężar rośnie w zastraszającym tempie i nawet najlepsze chęci bycia blisko przegrają z bólem kręgosłupa. 
Z pomocą przychodzą nam przeróżne wynalazki i odkrycia (często będące po prostu powrotem do rozwiązań cudownie działających przed erą wózków), które sprawiają, że noszenie staje się przyjemnością i dla dziecka i dla rodzica.
W naszej wspólnej drodze od 3,5 do blisko 13 kilogramów wypróbowaliśmy większość dostępnych na rynku typów produktów, znajdując szczęśliwie dobre rozwiązania na każdy etap rozwoju Jasia.

1. Chusta
Jaś miał 10 dni, kiedy po raz pierwszy zostałam z nim sama na ponad dobę. Szybko zorientowałam się, że muszę znaleźć rozwiązanie, które pozwoli mi "uwolnić ręce" przy jednoczesnym zaspokojeniu ciągłej potrzeby bliskości synka. Po konsultacji z ortopedą zaczęłam nosić Najmłodszego w chuście - głównie w domu. Chusta towarzyszyła nam też we wszystkich weekendowych wyjazdach i w pierwszej podróży do Tajlandii. Z tą formą noszenia pożegnaliśmy się kiedy Jaś miał 7 miesięcy i domagał się większej swobody ruchów, a ja zaczęłam szukać czegoś co umożliwi mi szybkie "zainstalowanie" Jasia w nosidle.
Cena: 200 - 300 PLN.

2. Nosidełko Stokke MyCarrier 
Sam pomysł jest niezły - nosidło przystosowane jest do noszenia z przodu - w dwóch pozycjach oraz na plecach. Pozwala na noszenie dziecka aż do trzeciego roku życia. Jak mało które nosidło tego typu daje możliwość ułożenia dziecka w fizjologicznej pozycji "żabki". Dużym minusem MyCarrier jest sposób zapinania dziecka - klamry umocowane są w taki sposób, że bardzo trudno je zapiąć.
Pomimo wad używaliśmy go sporadycznie odkąd Jaś skończył 5 miesięcy. Zabraliśmy je też ze sobą do w Tajlandii, gdzie rzeczywiście się przydało, od tej pory leży nieużywane.
Cena: 600 PLN

3. Japońskie nosidełko Suppori
Genialne rozwiązanie, które stosowaliśmy przez kilka miesięcy właściwie codziennie. Trafiliśmy na nie przypadkowo, będąc w galerii handlowej w Kanazawie w Japonii. Kojarzyłam podobny produkt francuski i kiedy zaczęłam go oglądać na stoisku dziecięcym, podeszła do nas przemiła sprzedawczyni rekomendując wypróbowanie japońskiego Suppori. Jasiu polubił je "od pierwszego noszenia" i tak oto staliśmy się posiadaczami nosidła, które zakłada się w trzy sekundy, nie zajmuje wcale miejsca, można je prać w pralce i kosztuje niewiele ponad 100 PLN (można je kupić także w Polsce).
W Suppori Najmłodszy zwiedzał japońskie miasta, zszedł z Maciejowej i Góry Parkowej oraz wędrował do Morskiego Oka. W trudniejszych okresach pomagało też Jasiowi wyciszyć się przed drzemką - po prostu produkt idealny.
Cena: ok. 130 PLN.
Kanazawa, Japonia
Maciejowa
tu
4. Nosidło ergonomiczne Tula i Tula Toddler
Przymierzałam się do niego przez kilka miesięcy, mniej więcej od kiedy Jaś skończył rok. Niesłusznie uważałam, że być może jest on już na nie za duży. Idealnym rozwiązaniem okazała się możliwość wypożyczenia Tuli w Famidze w Krakowie. Zdecydowaliśmy się na opcje Toddler dla większego dziecka (od 12 kilogramów) i zabraliśmy nosidło na wakacje do Birmy. 
Nosidło przydało się wszędzie tam, gdzie nie mogliśmy się dostać z wózkiem - Bagan, świątynie w okolicach Mandalay, bardziej zatłoczone miejsca w Bangkoku. Najmłodszy chętnie obserwował świat podróżując z przodu lub na plecach taty. W Hsipaw przeszedł góry smacznie chrapiąc na plecach naszego przewodnika, w Birmie bardzo sprawdziła się też dołączona do nosidła osłonka na główkę, która chroni ją przed słońcem i podtrzymuje podczas snu. Tula jest ponadto wygodna zarówno dla rodzica, jak i dziecka. Proces zapinania jest banalnie prosty - bez problemu zakładałam Jasia samodzielnie zarówno z przodu, jak i z tyłu. Co ważne, ciężar rozkłada się tak równomiernie, że mogłam nosić go bez problemu przez kilka godzin.
Po powrocie od razu kupiliśmy swoją Tulę (w wersji standardowej, dla dzieci od 7 do 20 kilogramów). Panel jest nieco mniejszy niż w przypadku modelu Toddler, ale Jaś i tak woli trzymać ręce na zewnątrz, a liczymy, że kiedy Najmłodszy z niej wyrośnie, to ten egzemplarz przejmie kolejny Mały Podróżnik :).
Cena: 400-450 PLN, cena wypożyczenia: 70 PLN za 3 tygodnie;

Bagan, Birma
Bagan, Birma
most U Bain w Birmie
5. Nosidła turystyczne.
Typowych nosideł turystycznych, w których dziecko podróżuje na plecach rodzica, używaliśmy w zeszłym roku podczas wypraw w góry. Sprawdzają się doskonale podczas krótszych wycieczek, ale na dłuższą metę, choć niezwykle wygodne dla noszącego, to nasz Noszony zaczynał marudzić. Pozycja dziecka nie jest tak komfortowa jak np. w Tuli - ukołysany miarowym krokiem do snu Jaś wybudzał się po chwili, bo głowa opadała mu na różne strony. Pewnie gdybyśmy częściej chodzili po górach zdecydowalibyśmy się na nosidło tego typu zawierające przeróżne ulepszenia poprawiające komfort dziecka, jednak przy naszej częstotliwości tego typu wycieczek korzystaliśmy z najprostszych nosideł wypożyczanych m.in. tu.
Cena: 150 -1500 PLN, cena wypożyczenia ok. 30 PLN za weekend

w drodze nad Morskie Oko 
w drodze na Maciejową
Podsumowując, każde z używanych przez nas nosideł sprawdziło się w określonych okolicznościach. Patrząc z perspektywy tych blisko 2 lat, dążąc do ograniczenia ilości gadżetów (i kosztów), używałabym pewnie wyłącznie nosidła Tula, w którym po zastosowaniu dodatkowej wkładki można nosić nawet niemowlaki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz