29.06.2015

JAPOŃSKIE OGRODY

W  upalne czerwcowe popołudnie, przechadzając się po Parku Szczytnickim we Wrocławiu, trafiliśmy zupełnie przypadkowo do Ogrodu Japońskiego, który, ku mojemu zaskoczeniu, wiernie oddawał miejsca, które odwiedziliśmy w Japonii w lecie 2014. Japońskim zwyczajem przysiadłam, więc na ławeczce w cieniu i korzystając z drzemki Najmłodszego zastygłam w bezruchu wpatrując się w krajobraz we wszystkich odcieniach zieleni. Jednocześnie zdałam sobie sprawę, że właściwie żadne elementy otoczenia - monumentalna architektura, górska przestrzeń, czy nadmorskie błękity nie działają na mnie tak relaksująco, jak zaaranżowana na styl japoński paleta zieleni. Zapraszam więc w krótką podróż do japońskich ogrodów.

Najmłodszy w ogrodzie Isui-en w Narze
Gdy przygotowywaliśmy się do podróży ani chwili uwagi nie poświęciłam na studiowanie wartych odwiedzenia ogrodów w stylu japońskim. Owszem, wiedziałam, że są, traktowałam je jako miejsca, w których będziemy odpoczywać od upałów i dawać Jasiowi wytchnienie od tłoku i dźwięków dużych miast, jednocześnie nie planowałam spędzać tam specjalnie dużo czasu. 

Moje wyobrażenie o japońskich ogrodach,w konfrontacji z rzeczywistością mogłoby tymczasem dołączyć do stworzonej przeze mnie listy mitów na temat Japonii. Wbrew wcześniejszym przekonaniom, po kilku dniach w Kioto byliśmy gotowi odbywać podróże na obrzeża miasta, aby tylko zobaczyć polecane ogrody, a głównym punktem zwiedzania Kanazawy stał się przepiękny ogród Kenrokuen. 
Magia japońskich ogrodów to też jedna z głównych przyczyn, dla których tak bardzo chcę jeszcze wrócić do Japonii w najbliższych latach, najlepiej wczesną jesienią, kiedy odcienie zieleni zamieniają się w intensywne złoto i czerwień, albo też, jakimś cudem, trafić na czas kwitnienia wiśni. I pisze to ja, która nie mam w sobie ani cienia tęsknoty za własnym ogrodem, a od uroków przyrody zawsze preferowałam architekturę i życie miast.
Długo zastanawiałam się, jak opisać komuś, kto nie doświadczył tego na własne oczy, urok japońskich ogrodów. Dalej nie mam przekonania, czy jest to możliwe, ale spróbuję.
Wyobraź sobie stan głębokiego spokoju i relaksu, taki w którym zamykasz oczy i odpływasz wyobraźnią do jakiś nieistniejących miejsc, a teraz pomyśl, że ktoś tworzy dla Ciebie miejsce, w którym nie musisz już zamykać oczu, aby doznać prawdziwego relaksu.
Wyobraź sobie idealne połączenie uporządkowanego otoczenia, w którym suchą stopą przechodzisz po strumyku, gładko wspinasz się na wzgórze po wyszlifowanych kamieniach, a cień pojawia się zawsze tam, gdzie postanawiasz przystanąć na moment i miejsca, gdzie właściwie nie dostrzegasz śladów ingerencji ludzkiej, gdzie trawa jest bujna i zielona, jest cicho i spokojnie, tak, że słyszysz szum wody i śpiew ptaków.
Wyobraź sobie najpiękniejszy widok przed sobą - błękitne niebo, różnokolorowe drzewa, rozległe jezioro poniżej, w którym ktoś zbudował dla Twojej wygody herbaciarnię z tarasem widokowym, na którym możesz napić się matchy.
Wyobraź sobie miejsce, które zaczynasz fotografować jak szalony, aby po chwili i tak odkładasz aparat, bo wiesz, że nawet najlepszy sprzęt i mistrzowska kompozycja nie odda tego, co obserwujesz ze zachwytem gołym okiem. 
Wyobraź sobie ścieżkę nie dłuższą niż 100 metrów, której przejście zajmuje Ci blisko godzinę, bo po prostu nie możesz się powstrzymać, aby nie zatracić się w obserwacji wody spływającej przez misterne konstrukcje, imponujących kwiatów hortensji, czy misternie ułożonych wzorów na piasku.
Wyobraź sobie wreszcie miejsce, w którym błyskawicznie odpoczywasz i regenerujesz siły, w którym nawet twoje energiczne roczne dziecko z marszu ucina sobie drzemkę, lub siedzi na tarasach widokowych jak zaczarowane. 
Jakkolwiek absurdalnie to brzmi, to naprawdę japońskie ogrody, które słusznie rozsławiono w całym świecie, mają w sobie coś, co sprawia, że czas zatrzymuje się w miejscu, a odwiedzający, w atmosferze ciszy i spokoju, może wszystkimi zmysłami chłonąć czar otoczenia. Brzmi zachęcająco? Spróbujcie, jeśli nie w Japonii, to choćby w Ogrodzie Japońskim we Wrocławiu, czy Kyoto Garden w Londynie.

Tenryuji, Arashiyama

las bambusowy w Arashiyama
Okochi Sanso, Arashiyama, Kioto
Isui-en, Nara




Kenrouken, Kanazawa

Najpiękniejsze ogrody, które odwiedziliśmy podczas naszej podróży po Japonii w 2014 roku:
  • Kenrokuen, ulokowany u podnóża zamku w Kanazawie.
  • Ogród przy imponującej Kinkakuji, Światyni Złotego Pawilonu w Kioto.
  • Okochi Sanso w Arashiyama, Kioto, do którego z dworca kolejowego dotrzemy przez las bambusowy.
  • Tenryuji - świątynia i rozległy ogród w stylu zen w Arashiyama, Kioto - drewniany system tarasów sprawia, że cały ogród można zwiedzić nie wychodząc z przyjemnego cienia.
  • Isui-en w Narze, moim zdaniem najpiękniejszy japoński ogród, z tarasami widokowymi i stawem pośrodku, pozostający nieco w cieniu głównych atrakcji Nary pozwala odpocząć od tłumu turystów.
  • Ogród wokół D.T. Suzuki Muzeum - nie jest to klasyczny ogród japoński, ale wrażenie robi niesamowita architektura obiektu idealnie uzupełniona zielenią odbijającą się w gładkiej tafli wody okalającej skrzydło budynku.
Na koniec jeszcze kilka informacji praktycznych:
  1. Wstęp do większości ogrodów jest płatny (bilety same w sobie to często małe dzieła sztuki), w niektórych miejscach (np. Okochi Sanso w Arashiyama) w cenę zwiedzania wliczony jest poczęstunek i filiżanka matchy.
  2. Po ogrodach nie da się poruszać z wózkiem dziecięcym - wózek można zostawiać bez problemu w wyznaczonym miejscu lub przy kasach, ogrody są często dość duże, więc warto mieć ze sobą nosidło.
  3. Nawet w idealnych japońskich ogrodach można spotkać komary. Warto mieć ze sobą środek przeciwko komarom - my używaliśmy Muggi

filiżanka herbaty matcha - niezbędny element wizyty w japońskim ogrodzie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz